sobota, 2 kwietnia 2016

Velikonoce ve skalach oczami "świeżaka"

Prague Easter 2016!
    Spontaniczne pytanie Roberta: 'W święta szykują się trzy dni biegania z mapą po skałach. Jedziesz?'. Jadę! Bez chwili zawahania. Na najbliższe 3 tygodnie wyjazd do Czech stał się moją siłą napędową. Niby w tym roku mam już za sobą 8 startów na Mazowszu ale ekscytacja rosła z każdym dniem.
    Plan wyjazdu był prosty: w czwartek po pracy zbieramy się w samochody, śpimy we Wrocławiu, w piątek po śniadaniu ruszamy do Czech i 3 dni ścigamy się na mapach, 3 dni jemy smażony ser, 3 dni spędzamy w gronie OK!Sportu. Proste i przyjemne :)


To co zobaczyłam na miejscu przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Ogromna polana ze strefą gastronomiczną, sprzętem sportowym, namiotami. Do tego 1 400 zgłoszonych zawodników! Nie wierzyłam, że może być tyle chętnych z całego świata żeby w święta biegać z mapą po skałach. Racjonalna część mózgu dalej opierała się myśli, że w tym sporcie jest coś magnetycznego.

   
10:20 - nadeszła wreszcie pora rozgrzewki. 


10:47 - szybka weryfikacja stanu posiadania: kompas, opisownik, chip, numer startowy, zaklejone sznurówki, zegarek, pozytywna energia. Clear, check, moja minuta, piknięcie zegara.

Chwyciłam mapę, ustawiłam kierunek i pobiegłam.
 
     
Chwilę później zatrzymała mnie przepaść. Zobaczenie ludzi biegających 30 metrów niżej było jak wylany na głowę kubeł zimnej wody. Powoli zaczęło do mnie docierać to, co mówili mi znajomi z klubu 'Kasia uważaj na siebie, tam będą spore jary, wąwozy, zbocza i skały'. Przez 3 tygodnie im nie wierzyłam by uwierzyć w tej jednej chwili. Żeby ochłonąć zaczęłam rozglądać się za moim punktem. Znalazłam 4 inne, a mojego dalej nie namierzyłam. W pewnym momencie osób podobnych do mnie (bezradnie rozglądających się w poszukiwaniu swojego punktu) było 6.... Na szczęście po 7 minutach znalazłam. Znalazłam swój pierwszy punkt na skałach! Ulga mieszała się z ekscytacją :)      

Do drugiego punktu musiałam zbiec do wąwozu. Chociaż zbiec to delikatne określenie... Tak na prawdę to był zjazd na tyłku z chwytaniem się rękoma czego popadnie. Przy drugim punkcie zegarek wskazywał, że na trasie jestem już od 15 minut. Nie ma co, średnie tempo utrzymane....a przede mną jeszcze 13 punktów :)

     Kolejne punkty to zbieganie i wbieganie na strome skarpy no bo jak kreska pokazuje, że punkt jest na wprost to dlaczego miałabym biec w prawo?! Nawet do głowy mi nie przyszło, że można inaczej :) Ucieszyłam się przy 9 punkcie, że będę miała chwilę wytchnienia. Zaczynał się teren podobny do tego znanego mi z Mazowsza. Obudziłam w sobie duszę średniodystansowca ze stadionu i biegłam ile sił do kolejnego punktu. Przy nim podświadomość podpowiedziała mi, że coś tu nie gra. Okazało się, że przez zbytnie rozluźnienie pominęłam jeden punkt....i musiałam do niego wrócić. To była dobra lekcja pokory do sportu i konieczności skupienia.
 

82 minuty później byłam na mecie....

Teoretycznie .... do pokonania był dystans 4 km.
Teoretycznie .... każdy kilometr trasy pokonywałam w 20 minut.
Teoretycznie .... tak mogło być.

Praktycznie ... ?
Praktycznie dawno nie miałam takiej radochy ze sportu, dawno nie byłam w takiej euforii. Nie mogłam doczekać się kolejnego dnia i nowej trasy! A przecież jeszcze czekało na nas czeskie piwo i smażny syr z hranolkamy :)



Odkryciem drugiego dnia był fakt, że na mapie zaznaczone są najważniejsze elementy przyrody. Przeżyłam szok jak stojąc na ścieżce obok ogromnego kamienia i chcąc zorientować się gdzie jestem. Na mapie był symbol czarnego trójkąta, a to przecież oznacza kamień /głaz.

Odkryciem trzeciego dnia był fakt, że kreślarz zaznaczając na mapie skały nie mazał sobie gdzie popadnie czarnym tuszem. Kształt czarnych plam na mapie odpowiadał kształtowi grup skalnych!




Przygodę świeżaka na skałach uważam za udaną i zakończoną! Następnym razem świeżakiem już przecież nie będę :) I pomyśleć, że 12 lat spędziłam na stadionie gdzie nie było nic innego niż kolejne kółka kręcone na tartanie....

5 komentarzy:

  1. To przetarcie na long już masz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. Tak dla pełnej jasności :) Symbol czarnego trójkąta na mapie nie oznacza kamień/głaz tylko GRUPĘ SKAŁ/KAMIENI. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokształcałam się z poniższej strony:
      http://l.facebook.com/l.php?u=http%3A%2F%2Fwww.orientop.eu%2FMWroc_2015%2FMaterialy%2FSymbole%2520do%2520opisu%2520punktow%2520kontrolnych.pdf&h=AAQHfeTlj

      Niemniej jednak rozpoznawanie skał / grupy skał jest sporym krokiem do przodu :)

      Usuń
  3. Katarzyna już o jeden symbol wie więcej :) Dziękujemy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wie. I co zawody dowiaduje się nowych rzeczy :)

      Usuń