Nie samym biegiem żyje człowiek, a gdy przychodzi czas przymusowego odpoczynku to ciężko wysiedzieć w jednym miejscu i nic nie robić. Jednak czasem trzeba, szczególnie że od kilku miesięcy treningi były ciężarem a nie przyjemnością. Zastanawiało mnie czemu każdy trening nawet najmocniejszy, każde zawody kończę wręcz nie zmęczona? Czemu nie mogę dać z siebie 100%? Jak to jest, że na ostatnich metrach do mety nie jestem w stanie walczyć o zwycięstwo?
Cały czas zrzucałam to na zmęczenie, ciężki obóz, małą ilość snu, ciągłe podróże, ale to niestety nie było to. Wszystko się kumulowało od bodajże maja, aż do leukopenii i anemii. Trzeba zatem zrobić reset. :)
3 godziny później na treningu strzeleckim |
Trening strzelecki to dla mnie najlepszy sposób po "okresie leżakowania" do powolnego powrotu formy. Mogłoby się wydawać, że leżenie z bronią wcale nie męczy, ale to nie prawda!!!! Też tak kiedyś myślałam, ale przekonałam się na własnej skórze, że po jednym treningu boli po prostu wszystko. Co najważniejsze w treningu to wytrzymałość mięśniowa, a do tego długa droga i ciężka praca. Najpierw trzeba znaleźć postawę, która pozwoli na stabilizację broni, potem powolna praca nad wyeliminowaniem błędów i oczywiście bystre oko. Pamięć mięśni, układu dłoni, położenia broni w stosunku do ciała, ustabilizowanie postawy itp i tak w kółko :) Pozycja wcale nie należy do najwygodniejszych, ale jak to mówią "Nie musi być wygodnie. Musi być skutecznie"